Przy każdym połykaniu język wywiera nacisk 1-2 kg! Przy prawidłowym ułożeniu języka szczęki przybierają układ litery U, tym samym zęby zyskują odpowiednią przestrzeń. Jeżeli pozycja języka jest nieprawidłowa, szczęki przybierają kształt litery V, a zęby zmuszone są do napierania na siebie nawzajem. Kolejną ważną kwestią jest zachęcanie maluchów do aktywności fizycznej. Oczywiście rodzaj tej aktywności powinien być dostosowany do indywidualnych możliwości dziecka, jego zainteresować oraz istniejącej już wady postawy (jeżeli jest). Kluczowy dla kształtowania prawidłowej postawy ciała u dziecka jest również dobór obuwia. Pozycja: ukłon japoński. Ruch: polega na przesuwaniu rąk po podłodze, utrzymując pośladki na piętach. Ćwiczenie należy wykonywać 10 razy po 6-8 sekund w 2 seriach. Pozycja: siad skrzyżny. Ręce ustawione w pozycji skrzydełek, w rękach końce taśmy fitness, której środek znajduje się z przodu, na wysokości klatki piersiowej. Osobniczy rozwój mowy nie zaczyna się od chwili, gdy dziecko zaczyna wypowiadać pierwsze słowa. Rozwój mowy, jak i innych czynności układu nerwowego, trwa od poczęcia. Do 27 dnia życia płodowego trwa rozwój cewy nerwowej, która jest zaczątkiem układu nerwowego i decyduje o jego sprawności, a więc i o przyszłej sprawności Usiądź wygodnie przez przystawieniem dziecka do piersi. Na krześle lub fotelu – tak by twoje plecy były wyprostowane i dobrze podparte. Wygodnie oprzyj nogi na podłodze albo podnóżku. Pod ramię, na którym ułożysz dziecko, włóż poduszkę. 2. Ułóż niemowlę przy piersi brzuszkiem do ciebie. Nie należy się niepokoić, jeżeli krzywa rozwoju dziecka przebiega poniżej bądź powyżej średniej wartości na wykresie. Ważne, aby przyrosty wartości danej cechy przebiegały harmonijnie. Siatki centylowe – wyznacznik stanu zdrowia dziecka. Ocena dynamiki rozwoju dziecka jest czułym wyznacznikiem jego stanu zdrowia. XWsQu. Dzieci są podłe. Wstajesz w nocy po butelkę z wodą, bo córce znowu zachciało się pić, a w rezultacie słyszysz: "Idź sobie, nie lubię cię". Jest ci smutno, jednak nic nie mówisz. Z drugiej strony maluch to też człowiek i może mieć swoje gorsze lub lepsze dni. - Bywały chwile, gdy z bezsilności nad tym rozwydrzonym bachorem siedziałam na środku pokoju i płakałam. Zdarzało się, że miałam ochotę ją uderzyć, żeby się uspokoiła – opowiada nam jedna z matek. Co robić, by nie zwariować w sytuacjach, gdy maluch jest niewdzięczny? Na pytania WP parenting odpowiadają psychologowie. Zobacz film: "Co należy wiedzieć na temat fizjologii dwulatka?" 1. Czy dzieci są niewdzięczne? – Ciężko mi o tym mówić, ale już nie mam siły. Mój pięcioletni syn jest po prostu podły. Wiecznie nic mu nie pasuje, chodzi z naburmuszoną miną i w ogóle mnie nie słucha. Pomaga tylko perspektywa kary od ojca. Męża jednak nie ma zbyt często w domu, bo pracuje. Chyba jestem złą matką. Za buziaki i głaskanie po głowie dostaję tylko aroganckie odzywki i porozrzucane ze złością zabawki – żali się Katarzyna, młoda matka z Lublina. Okazuje się, że nie jest to odosobniony przypadek. Na wielu forach internetowych bezsilne kobiety żalą się, że nie tak wyobrażały sobie macierzyństwo. Czy wszystkiemu winne są jednak maluchy? - Często możemy mieć wrażenie, że dzieci są niewdzięczne. Z jednej strony biorą od nas bardzo wiele i nie widać w tym końca, a z drugiej, nawet gdy poświęcamy się dla nich, nie okazują nam wdzięczności – mówi Joanna Baranowska, psycholog i coach pracujący na co dzień z matkami. Niewdzięczność dziecka to duży problem dotyczący wychowania (123rf) Dzieci biorą od nas wszystko, co im dajemy. - To my musimy zdecydować, gdzie znajduje się nasza granica poczucia komfortu. Jeśli dajemy dziecku za dużo, np. wyręczając je w czynnościach, które ono potrafi zrobić samo, maluch będzie brać wszystko i oczekiwać jeszcze więcej – dodaje. Według trenerki warto pokazać dziecku, że w niego wierzymy. - Na przykład mówiąc: „Wiem, że świetnie sobie radzisz z ubieraniem”. Ważne jest też dbanie o siebie, np. poprzez słowa „Teraz nie mam ochoty przynieść ci kakao” - wymienia Joanna Baranowska. O problem niewdzięczności dzieci zapytaliśmy również Monikę Kotlarek, psychologa i autorkę bloga „ - Dzieci często robią się nerwowe i nieprzyjemne dla innych, ale każdy z nas ma prawo do gorszych dni. Można nie zareagować raz czy drugi, jednak gdy sytuacja się powtarza, warto potraktować dziecko jako partnera do rozmowy. Należy wtedy kucnąć, by być na wysokości malucha, i wytłumaczyć, że gdy jest dla kogoś nieprzyjemny, to sprawia, że mamie czy tacie jest smutno – tłumaczy psycholog. 2. Jesteś głupia! – U nas był taki czas, gdy każda próba dotyku i przytulenia córki kończyła się ogromną histerią. Nie wiemy, dlaczego. Po prostu z dnia na dzień Maja się od nas odsunęła, a na każde zapytanie odpowiadała: „Nie powiem ci, bo jesteś głupia!”. Bywały chwile, gdy z bezsilności nad tym rozwydrzonym bachorem siedziałam na środku pokoju i płakałam. Zdarzało się, że miałam ochotę ją uderzyć, żeby się uspokoiła – mówi Patrycja, mama czterolatki. Zdaniem Moniki Kotlarek, pewnym sposobem na tego rodzaju zachowania u dziecka może być zaproponowanie zajęć ze sztuki czy sportu. Trzeba to jednak robić z odpowiednim wyczuciem i zrozumieniem, dając dziecku pełne prawo do odczuwania wszystkich emocji. - Jest to ważne o tyle, że maluch karany za coś, na co nie ma większego wpływu (emocje się po prostu pojawiają) może zacząć je tłumić na siłę, co w przyszłości może powodować problemy z ich wyrażaniem i odreagowywaniem w zdrowy sposób – dodaje psycholog. Określanie dziećmi epitetem „niewdzięczne” jest jednak mocno przesadzone. Maluchy nie radzą sobie po prostu ze swoimi emocjami. I nie jest to niczyja wina. - Wszyscy chyba słyszeliśmy, że dzieci zachowują się źle, bo chcą zwrócić na siebie uwagę i jest to część prawdy. Gdy dziecko doświadcza stresu, z którym nie potrafi sobie poradzić, może także próbować rządzić, działać tak, by inni czuli się źle lub nie wierzyli w siebie – wymienia Joanna Baranowska, certyfikowany edukator Pozytywnej Dyscypliny. Czy jeśli dziecko mówi: "Idź sobie, nie lubię cię" to chce nam powiedzieć: "Jest mi trudno i nie radzę sobie z tą sytuacją, pomóż mi ją rozwiązać”? - Tak. Ja zwykle wtedy odpowiadam moim dzieciom: "Widzę, że ci źle. Przykro mi, że tak się czujesz, ale nie włączę ci bajek. Pomyśl, co możesz zrobić, żeby było ci miło? Mi zwykle pomagają przytulasy... (śmiech) – mówi Joanna Baranowska. 3. Okazujmy sobie wdzięczność Według psychologów, określanie dzieci mianem niewdzięcznych to sposób rodziców na próbę interpretacji ich złych zachowań. Są jednak pewne metody, by zmienić stosunek maluchów. Zwracajmy uwagę, w jaki sposób my okazujemy wdzięczność innym osobom. Dzieci uczą się przez naśladowanie i powtarzają to, co widzą. - Znam domy, w których dziecko przynosząc piątkę z plastyki słyszy: "A czemu nie z matematyki?". A potem, dostając na śniadanie jajko sadzone, może pytać "A czemu nie jajecznica?” - dodaje coach. Uczmy nie tylko dzieci, ale i siebie, konstruktywnie radzić sobie z trudnymi emocjami. Mówmy wprost: "Jest mi smutno, potrzebuję chwili samotności, chcę posłuchać swojej ulubionej piosenki". Na każdym kroku budujmy z dziećmi relację. Spędzajmy z nimi specjalny czas, przytulajmy. W ten sposób poprawiamy atmosferę panującą w domu, a to sprawi, że wszyscy zaczną zachowywać się lepiej. 4. Reagować? Czy brak reakcji na niemiłe zachowanie dzieci to dobre rozwiązanie? - Nie, ale mówienie: "Tak się nie zachowujemy!" też nie zadziała. Często dziecko nie wie, jak ma się zachować, żeby konstruktywnie wyrazić swoje trudne emocje. Może co najwyżej zbudować poczucie frustracji i niezrozumienia z obu stron. Jeśli chcemy nauczyć dziecko samokontroli, po prostu spróbujmy zaakceptować fakt, że każdy czasem doświadcza trudnych emocji. Naszym zadaniem jest pomóc maluchowi sobie z nimi poradzić – podsumowuje Joanna Baranowska. polecamy Jestem w 29 tygodniu ciąży. Podczas ostatniego badania (w 27 tygodniu) lekarz powiedział, że dziecko ułożyło się główką w dół. Czy w takiej pozycji już pozostanie? Czy istnieje ryzyko, że dziecko odwróci się do pozycji pośladkowej? Wszystko jest bardzo prawidłowo. Najczęściej właśnie w tym okresie ciąży dziecko zwraca się główką w dół i w takim położeniu pozostaje do końca ciąży i porodu. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Wychowani w sposób autorytarny, którego założeniem było, że dziecko ma być posłuszne, czyli grzecznie wykonywać polecenia dorosłych, bardzo często dużo uwagi poświęcamy temu, by nasze dziecko nie doświadczało trudności i przykrych emocji. Masę energii wkładamy w to, by wyeliminować z naszego dorosłego zachowania reakcje, które mogłyby wzbudzić w dziecku poczucie odrzucenia, niezrozumienia, smutku, a także by nie musiało mierzyć się z naszym krzykiem, złością oraz zakazami, które mogłyby ograniczyć beztroskie zachowanie dziecka. Ponadto takiego samego zachowania oczekujemy od innych dorosłych, którzy mają kontakt z naszym dzieckiem – partner, partnerka, przedszkolanka, nauczyciel szkolny, ciocia, wujek, babcia, dziadek. Jesteśmy przy tym przekonani, że dzieci tego potrzebują, że od tego zależy ich zdrowy rozwój. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie, ponieważ dzieci potrzebują przede wszystkim kontaktu z żywym człowiekiem, który popełnia błędy i czasami zachowuje się w sposób irracjonalny. Jak pisze Jesper Juul „potrzebują kontaktu z człowiekiem z krwi i kości”, gdyż tylko wtedy mają szansę wykształcić zdrowe poczucie własnej wartości. Jeśli „oczyścimy” doświadczenie dziecka z trudnych sytuacji, skupiając się na tym, by gościły w nich tylko te, w których ono czuje się widziane, ważne, bezwarunkowo podziwiane, spowoduje to, że nie będzie ono wiedziało co czuje i myśli, gdy ktoś zachowuje się w stosunku do niego w sposób bardziej emocjonalny. Oczywiście nie chodzi o to, by z premedytacją zachowywać się w sposób, do którego przywykliśmy, gdy sami byliśmy dziećmi, ale by pozwolić sobie na żywe, pozbawione kontroli zachowania, których z pewnością nie wybralibyśmy, kontrolując swoje reakcje. Przykładowo, gdy dziecko na każdą naszą propozycję reaguje coraz większym płaczem i krzykiem, co powoduje w nas narastającą frustrację i bezsilność, zapędzając nas w kozi róg braku cierpliwości, owszem będą takie dni, kiedy uda nam się w porę wycofać z sytuacji, ale będą i takie, w których zareagujemy krzykiem, może nawet szarpnięciem dziecka. Ten krzyk i szarpnięcie powoduje często w rodzicach poczucie winy z którym przychodzi im się zmierzyć, gdy emocje opadną, tymczasem zdecydowanie więcej skorzystałaby relacja dorosły-dziecko, gdyby rodzic jednak obdarzył siebie samego akceptacją. Dzięki akceptacji siebie może taki dorosły poszukać informacji, która kryje się pod jego złością, może odpowiedzieć sobie na pytanie – jak chciałbym zachować się następnym razem w podobnej sytuacji, jednak bez zbędnego obiecywania sobie, że na pewno się uda. To proces, którego nie da się przyspieszyć. Jednak tym, co jest niezbędne, by mógł się w ogóle rozpocząć, jest właśnie akceptacja. Jeśli uda nam się popatrzeć na swoje jasne i ciemne strony z taką samą ciekawością, będziemy mogli zaoferować dziecku coś jeszcze – przestrzeń na wyrażenie tego, co dane zachowanie dorosłego w nim spowodowało. Co mam na myśli? Mamy większą szansę przyjąć dziecięcą złość i krzyk poprzez które będzie ono wyrażało, co czuje i nie zostanie za to skarcone, a jego uczucia i myśli nie zostaną przez dorosłego zbagatelizowane. Właśnie bagatelizowanie jest jedną z metod, które świadomie lub nieświadomie stosują dorośli, gdy słowa dziecka konfrontują ich z czymś, czego w sobie nie akceptują. Poczucie własnej wartości to świadomość tego, co myślę i czuję w danych sytuacjach. Dziecko otoczone przez akceptujących siebie dorosłych, czyli takich, którzy mają zgodę na siebie również w sytuacjach trudnych, ma możliwość dowiadywania się, kim ono jest, gdy inni zachowują się wobec niego w dany sposób. Gdy mama/tata krzyczy, czuję się samotny, odrzucony, wystraszony, mam prawo tak się czuć. Owszem tak jak wspomniałam wcześniej, nie chodzi o to, by sztucznie takie sytuacje wywoływać, ale o to, by zaakceptować siebie dorosłego w tym kawałku, kiedy zachowujemy się w sposób wspierający i tę cześć, kiedy zachowujemy się irracjonalnie. Pułapką, w którą wpadli „dzisiejsi rodzice”, jest przekonanie, że muszą być w stosunku do dzieci zawsze wspierający i cierpliwi, przez co stawiają sobie takie założenie za cel. W wyniku tego działania często borykają się ze wspomnianym poczuciem winy, które jest wynikiem sytuacji, w których jednak mimo ogromnych chęci, nie udaje im się być takimi, jakimi by chcieli. Założenie oczywiście jest godne pochwały, jednak trzeba zdać sobie sprawę, że jest ono skazane na porażkę, ponieważ fakt, że zostaliśmy wychowani w sposób autorytarny, czyli do posłuszeństwa uczynił z nas ludzi o niskim poczuciu własnej wartości. Niewiele o sobie wiemy, bo nie mogliśmy na przykład złościć się na rodziców, nie mogliśmy powiedzieć im, co czujemy, gdy nas bili, karali, gdy nie pozwalali nam wyrażać własnego zdania. By przetrwać, musieliśmy odciąć te uczucia, każde dziecko idealizuje rodzica, gdyż nie jest w stanie w samotności przeżywać tych sytuacji, kiedy myśli o nim w negatywny sposób. Nie sposób nie wspomnieć tutaj, że często w pułapkę takiego myślenia wpędzają nas metody proponowane przez niektórych specjalistów od wychowania. Akceptacja siebie pozwala nam towarzyszyć dziecku, to ważny element tej układanki. Tym, czego potrzebujemy jako dorośli, jest rozwijanie w sobie właśnie poczucia własnej wartości, czyli poszukiwanie w sobie odpowiedzi na pytania-kim jestem, gdy krzyczę na dziecko? Dlaczego zachowałem się w taki sposób? Co mnie tak zezłościło? O jakich swoich potrzebach zapomniałem, a o których informuje mnie moja złość? Mogę zdobyć te informacje, gdy „na zimno”, czyli wtedy gdy emocje opadną, wrócę do sytuacji, która miała miejsce wcześniej. To wtedy mogę zastanowić się również nad tym, jak chciałbym zachować się w podobnej sytuacji w przyszłości? I wcale nie chodzi o to, by robić założenia – już nigdy nie krzyknę na dziecko, nie odrzucę go, nie odepchnę. Chodzi o to, by analizować siebie, gdyż w wyniku tej analizy wzrasta nasze poczucie wartości, a człowiek o zdrowo rozwiniętym poczuciu własnej wartości potrafi wyrażać złość w sposób konstruktywny, czyli nieraniący drugiego człowieka. Oczywiście zdecydowanie łatwiej jest w poczuciu winy, obiecać sobie, że to się nigdy nie powtórzy. Takie działanie nie wymaga od nas przyglądania się tej “ciemnej stronie naszej osobowości”. Nie musimy też wtedy uczyć się akceptacji siebie z “całym dobrodziejstwem inwentarza”, który posiadamy. Zrozumienie tego faktu, pozwala nam dostrzec, że chronimy w ten sposób właśnie siebie, nie dziecko. Czyniąc założenia i stawiając nierealne cele, odbieramy sobie autentyczność, a dziecku możliwość przebywania z ludźmi z krwi i kości, którzy popełniają błędy, zachowują się w niewłaściwy sposób, robią rzeczy, których nie wybraliby w sposób świadomy, gdyby w każdym momencie mieli dostęp do swojej racjonalności. Nie zapominajmy przy tym, że dzieci tak samo jak my, składają się z tej części, która nigdy nie skrzywdziłaby drugiego człowieka i z tej, która nie czuje się źle, gdy w wyniku emocji uderza kolegę łopatką lub wyzywa koleżankę od głupich. Rodzic akceptujący siebie w całości to rodzic, który pokazuje poprzez przykład takiemu dziecku, że jesteśmy ok, co nie oznacza, że nie powinniśmy poszukiwać innych, mniej raniących drugiego człowieka reakcji. Jednak zastępowanie automatycznych reakcji tymi bardziej wyszukanymi to proces, którego nie da się ominąć, tworząc piękne założenia. Oto czego potrzebują nasze dzieci. Oto czym jest prawdziwa oparta na autentyczności relacja. Nieidealna, pełna błędów, wpadek i niedoskonałości, ale rozwojowa i wspierająca. Zdj. Czy masz poczucie winy, gdy nie chcesz bawić się ze swoim dzieckiem? Z drugiej strony, nie potrafisz odmówić, więc ulegasz. Każdy ma prawo do chwili odpoczynku, zwłaszcza, kiedy jest się mamą kilkuletniego dziecka, które rozpiera energia. Nie ma nic złego w tym, by powiedzieć "nie", ale sam sposób wypowiedzi jest równie ważny. Jak odpowiednio się do tego zabrać? Jak powiedzieć dziecku "nie"? Christina Clemer, certyfikowana nauczycielka metody Montessori, ma 6 wskazówek dla zmęczonych mam, które potrzebują relaksu, ale nie wiedzą, jak odmówić dziecku. Dzięki nauce mówienia "nie" naprawdę poczujesz radość ze wspólnej zabawy. I to jest jej największą wartością. Nikt nie czuje się dobrze, gdy musi robić coś na siłę, nawet jeżeli chodzi o własne dziecko – przekonuje Christina Clemer i dodaje: Dzieci nie oszukasz, one wiedzą, kiedy jesteś z nimi na 100%, a kiedy tylko udajesz. Autorka dzieli się również osobistym i odważnym porównaniem. Twierdzi, że kiedy na siłę bawi się ze swoim dzieckiem czuje się podobnie, jak jej mąż, gdy zaciąga go do supermarketu. Z jednej strony, robią to wspólnie, ale tak naprawdę nikt nie czerpie z tego radości. Wolność płynącą z decydowania o tym, kiedy chcesz poświęcić czas na zabawę zwiększy twój komfort i pozytywnie wpłynie także na dziecko – przekonuje Christina Clemer. Poczytam książkę przez 20 minut, a potem pobawię się z tobą klockami Nie musisz odkładać swojego hobby na późne godziny wieczorne. Pozwól, aby twoje dziecko dowiedziało się, że też masz zainteresowania. Jest to nie tylko istotne dla ciebie, ale też bardzo cenne dla jego rozwoju. Chcesz poćwiczyć, poczytać książkę lub zrobić coś innego? Poinformuj, że potrzebujesz np. 15 lub 20 minut dla siebie. Niech maluch zajmie się przez ten czas sobą. Co zrobić, jeżeli spotkasz się z niechęcią lub okaże się, że dziecko przez cały ten czas marudzi? Christina Clemer sugeruje, aby nie ulegać temu zachowaniu. Zamiast tego można powiedzieć: widzę i rozumiem, że to jest dla ciebie trudne. Dla mnie ważne jest również to, abym przeczytała tę książkę. Będę to robić przez 15 minut i potem się z tobą pobawię. Tylko regularne sygnalizowanie swoich potrzeb i zainteresowań da pozytywny efekt. Nie masz siły na zabawę z dzieckiem? Jak powiedzieć "nie" i nie ranić jego uczuć? Forto Sai De Silva/Unsplash Foto: Sai De Silva/Unsplash / unsplash Nie czuję się na siłach bawić się kolejką. Może chcesz ze mną przeczytać książkę? To normalne, że jesteś zajęta innymi sprawami. Czasem musisz coś pilnie skończyć, a czasem po prostu nie masz ochoty na zabawę. Jeżeli myśl o kolejnej zabawie samochodami lub mini-serwisem kawowym działa na ciebie negatywnie, możesz zaproponować inne zajęcie. Christina Clemer po raz kolejny zwraca uwagę na to, jak istotne jest poszukanie alternatywnych rozwiązań. Dwie lub trzy propozycje, które sprawiają ci przyjemność i zaproponowanie ich jako nowa aktywność otworzą przed dzieckiem nowe możliwości. Zobacz również: Meghan Markle ma napisać książkę, ale nie, nie będzie to jej autobiografia Jasne, że się z tobą pobawię. Ty wybierasz, w co gramy dziś, a ja wybieram jutro Nie zawsze dzielimy zainteresowania z naszymi najmłodszymi, a zdarza się, że ten sam rodzaj zabawy musimy powtarzać każdego dnia. Ważne jest, aby dać dziecku kilka możliwości. Stwórz system, który będzie dla was najkorzystniejszy. Kiedy twoje dziecko poczuje się w nowej sytuacji pewnie, to najprawdopodobniej potrzeba ciągłego decydowania o wyborze rozrywki minie. Nie mam ochoty na zabawę, ale z chęcią popatrzę, jak ty się bawisz Taka obserwacja to również doskonały sposób na to, by podpatrzeć interakcję dziecka z zabawkami, jak sobie radzi w samodzielnej zabawie i jakie są jego reakcje. Wspólne spędzanie czasu stanowi dla dziecka wielką wartość, nawet jeżeli nie uczestniczycie w żadnej aktywności. Innym rozwiązaniem może być stwierdzenie: pobawię się z tobą przez pięć minut, ale potem muszę wracać do swoich obowiązków. Bądź szczera ze swoim dzieckiem. Później biorę się za sprzątanie, możesz do mnie dołączyć. Christina Clemer sugeruje, że dzięki tej wypowiedzi, w miejsce odmowy dziecko otrzyma zaproszenie do innej czynności. Zamiast zamykać się poprzez mówienie “idź się bawić” zapytaj, czy chce do ciebie dołączyć. Dzięki temu dostanie wybór i podejmie decyzję, o tym, na co ma ochotę. Być może dołączy do nas na chwilę, a potem wróci do swoich spraw. Czym jest metoda Montessori? Stworzony przez włoską lekarkę Marię Montessori system wychowawczy oparty jest na wszechstronnym rozwijaniu dziecka. Ma mu pomóc w rozwijaniu zdolności społecznych oraz intelektualnych oraz inteligencji emocjonalnej. Dzięki odpowiedniemu prowadzeniu dziecka może ono samo wybrać, na co w danym momencie ma ochotę. Nauka odbywa się głównie poprzez doświadczenie. W efekcie zwiększa się poziom koncentracji, autodyscypliny oraz samodzielności. Zobacz również: Włosy w okolicach bikini są ok. Billie walczy z nierealnym wizerunkiem kobiet Źródło: Może zainteresuje cię również: Nieprzytomne dziecko, które prawidłowo oddycha, powinno być ułożone na boku. Istnieje kilka wariantów pozycji bezpiecznej, niemniej zawsze celem takiego ułożenia jest zapobiegnięcie niedrożości dróg oddechowych oraz zmniejszenie prawdopodobieństwa przedostania się do górnych dróg oddechowych takich płynów jak ślina czy wymiociny, a także zapobieganie blokowania gardła przez bezpieczna zmniejsza ryzyko groźnego zadławienia i pozwala w bezpieczny sposób oczekiwać na przyjazd i pomoc ratowników ułożyć dziecko z pozycji bezpiecznej, zwanej także pozycją ustaloną, należy pamiętać, by:Ułożyć je w pozycji najbardziej zbliżonej do bocznej, z otwartymi ustami ułożonymi tak, aby możliwe było wydostanie się z nich płynnej bezpieczna powinna być stabilna. Maluszki mogą potrzebować podparcia za pomocą poduszki czy zrolowanego koca, położonych za plecami. To zapobiega obróceniu się dziecka na plecy lub na należy wywierać nacisku na klatkę piersiową dziecka, by nie utrudniać należy zdjąć okulary, można przykryć je kocem. Przez cały czas trzeba monitorować pracę układu jest także, aby dziecko nie leżało zbyt długo w jednej pozycji. Gdy minie 30 minut, należy przewrócić je na drugi bok.

pozycja niedzwiedzia u dziecka